3-dniowe manewry wojskowe ZSP 2 z Dąbrowy Tarnowskiej „Brzanka 2017”

Chłodny październikowy poranek, okolice dworca PKP Tarnów. Grupa umundurowanych osób powoli przemieszcza się sprawdzając sprzęt. Odprowadzani podejrzliwym spojrzeniem straży kolei udajemy się na lądowisko naszego busa. Miejsce desantu – okolice Tuchowa. Po określeniu położenia grupa wyrusza szykiem ubezpieczonym w kierunku miejsca oznaczonego na mapie. Trasę z przodu patrolują dwie osoby z krótkofalówką szukając miejsca na bezpieczne rozbicie pierwszego punktu kontrolnego. Dociera meldunek „mamy miejsce P”.

 Po wyznaczeniu zadań każdy zabiera się do pracy. Grupa pierwsza przygotowuje punkt dowodzenia który zarazem stanowi punkt pomocy medycznej.

Grupa druga patroluje okolice ustanawiając pozycje snajperskie.

Grupa trzecia przeszukuje teren zabezpieczając materiały potrzebne do budowy prowizorycznych noszy. Grupa czwarta dba o wyżywienie plutonu używając do tego wojskowych racji żywnościowych.

Po wystawieniu warty pora na odpoczynek. Pluton posila się chrupkim pieczywem i sucharami z miodem lub konserwą mięsną. Część załapała się na przygotowane na kuchence spirytusowej gorące pulpety oraz bigos z kiełbasą. Po daniu głównym gorąca herbata i kofiki. Nagle pada strzał! Pomimo zaciętej wymiany ognia jeden z naszych pada ranny. Operator „Keczup” raniony został odłamkiem pocisku w głowę i nogę.

Pluton szybko, na wcześniej przygotowanych noszach, transportuje krwawiącego „Keczupa” do punktu dowodzenia. Po zaopatrzeniu ran szybko zwijamy obóz zacierając ślady. Miejsce już nie jest bezpieczne. Szykiem ubezpieczonym transportujemy rannego w inne miejsce. Na podejściu napotykamy jednak na trudności. Nie dość że „Keczup” waży swoje, to każdy dźwiga 25 kg bagażu plus broń.

Nagle patrol rozpoznawczy melduje, że znalazł opustoszały budynek – jak się potem okazało opuszczoną byłą bazę partyzantów. Dojścia do bazy pilnuje strażnik na wieży wartowniczej. Szturm na wieżę.

Sytuacja opanowana!

Szybkie sprawdzenie sprzętu oraz stanu rannego i już opanowujemy budynek obok wieży.

Po wystawieniu straży czas na ognisko.

Po krótkim odpoczynku czas na szkolenie. Na pierwszy ogień idzie walka wręcz. Po opanowaniu technik kickbokserskich czas na naukę neutralizacji napastnika z bronią oraz nieuzbrojonego. Techiki z tonfą wyjaśnia nasz wykładowca prowadzący na co dzień zajęcia w klasach o profilu mundurowym Pan Marek Banaś. Trening odbywał się na polance przy świetle księżyca. Znów chwila na regenerację i szkolenie nocne CQB czyli walkę w przestrzeniach zamkniętych. Naszym tzw. killhousem stało się schronisko na Brzance. Krótka narada przy świetle chemicznym glow stick i akcja! Dwuosobowe zespoły mają zadanie poruszać się zajmując budynek kondygnacjami. Jedna osoba posiada broń długą, druga krótką. Po zabezpieczeniu korytarza wchodzą do pokoi neutralizując cele. Strzelają przy wszystkich dostępnych środkach bezpieczeństwa z broni pneumatycznej Akm oraz Beretta, oślepiając wroga latarkami taktycznymi oraz celownikiem laserowym. Runda druga, do zespołu dołącza operator ze strzelbą mossberg neutralizując wszelakie zamki i zamknięcia. Po analizie akcji czas na relaks – zajadając konserwy oraz pozostałe niezdrowe poligonowe jedzenie oglądamy jak szkolą się najlepsze jednostki świata a przede wszystkim nasi z Gromu, Nilu Aga Tu oraz FORMOZY.

„Godzina piąta, minut trzydzieści” słowa tej przepięknej piosenki budzą pluton dnia następnego. Niektórych nie trzeba było budzić! Bo nie spali 😉 Zaprawa na polance, rejony i śniadanie. Po śniadaniu przybywa do naszej bazy wsparcie w osobie Pana Majora Andrzeja Kłuś delegowanego przez instytucję, na którą zawsze możemy w takich sytuacjach liczyć, mianowicie WKU Tarnów. W tym miejscu mówimy głośne DZIĘKUJEMY!!! Pan Major zaczyna od musztry. Mimo padającego rzęsiście deszczu grupa wykazała się dużym zdyscyplinowaniem.

 Następnym krokiem była nauka taktyki zielonej. Pluton pobrał sprzęt i udał się do lasu. Na ten typ treningu bojowego czekaliśmy dawno. Pluton doskonalił nie tylko marsz ubezpieczony, ale i sposoby wykrycia wroga i jego neutralizacji. W środku szkolenia czas na techniki walki wręcz. Po parokrotnym przytuleniu się twarzą i nie tylko do matki ziemi ruszamy dalej. Kolejna polana i rozstawienie wart. Jeden z wartowników zostaje ranny i już na pamięć: szybkie ściągnięcie w bezpieczne miejsce, opatrzenie, pałatki, nosze oraz transport rannego do miejsca podjęcia przez „śmigło”.

 Po wysłaniu rannej strażniczki do bazy w Rammstein patrolujemy dalej aż znajdujemy na swoich talerzach kotlety i pomidorową. Po pożegnaniu Pana Majora i kilkukrotnym zdobyciu czteropiętrowej wartowni  trening strzelecki. W ruch idzie cały arsenał: Akacz, swd dragunov, mossberg, desert eagle, beretta.

 W deszczu wystrzeliwujemy tysiące kul aż zapada ciemność. Czas na analizy i powtarzanie schematów – ćwiczenie czyni mistrza. I…..”godzina piąta, minut trzydzieści”… tym razem czołganiem naprzód marsz i podejście pod wieżę. Rejony, konserwy i  odprawa.

Pluton dowiaduje się, że będzie zdobywał wzgórze. Na swojej drodze napotkają utrudnienia w postaci min przeciwpiechotnych, potykaczy i wszechobecnych zombie 😉

Podczas manewrów pluton podzielony na trzy grupy utrudniał sobie życie zakładając ładunki i rozmieszczając wrogów. Ekipa podążająca drogą na szczyt z kolei rozbrajała ładunki i po kolei eliminowała wrogów meldując za każdym razem przez krótkofalówkę o swoich działaniach. Wzgórze zdobyte!

Powoli pakujemy manatki i wracamy…. mamy nadzieję, że powtórzymy to na wiosnę!

Organizator
Rafał Szydłowski