Jan Paweł II mistrz i nauczyciel życia, także w cierpieniu i chorobie.

2 kwietnia 2020 roku mija 15. rocznica śmierci św. Jana Pawła II. “Ojciec Święty Jan Paweł II zmarł 2 kwietnia 2005 r. wieczorem o godzinie 21.37 w swym prywatnym apartamencie” – informowało oświadczenie Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, ogłoszone w nocy z 2 na 3 kwietnia w Watykanie.

Karol Wojtyła urodził się 20 maja 1920 w małopolskim miasteczku Wadowice, niedaleko Krakowa jako drugie z trójki dzieci Karola i Emilii Kaczorowskiej. Dość szybko jednak rodzina bardzo zmalała, gdyż już we wczesnym dzieciństwie przeżył śmierć młodszej siostry, potem matki a w 1926 – starszego brata. Ojciec zmarł w 1940 r. w Krakowie.

Przyszły papież rozpoczął w 1938 studia polonistyczne na UJ w Krakowie, przerwane przez II wojnę światową, podczas której pracował zawodowo, a pod koniec zaczął się kształcić w podziemnym seminarium duchownym, mieszczącym się w pokojach abp Adama Stefana Sapiehy w jego pałacu arcybiskupim. Święcenia kapłańskie przyjął 1 listopada 1946 z jego rąk w katedrze wawelskiej i wkrótce potem wyjechał na dalsze studia do Rzymu.

Po powrocie do kraju w 1948 był przez pół roku wikarym w wiejskiej parafii w Niegowici, następnie zajmował podobne “stanowisko” w krakowskim kościele św. Floriana, by następnie osiąść na ul. Kanoniczej, gdzie przygotowywał pracę habilitacyjną.

Przez cały ten czas, łącznie z wojną, żywo interesował się literaturą piękną i teatrem, a gdy jako kapłan działał w Krakowie, wiele uwagi poświęcał studentom, których otaczał szczególną opieką duszpasterską. Od 1954 pracował jako profesor akademicki na KUL-u i właśnie na obozie kajakowym na Mazurach z grupą studentów z tej uczelni zastała go papieska nominacja z 4 lipca 1958 na biskupa pomocniczego archidiecezji krakowskiej. Sakrę przyjął 28 września tegoż roku z rąk ówczesnego administratora apostolskiego w Krakowie abp Eugeniusza Baziaka. Gdy ten ostatni zmarł 15 czerwca 1962 w Warszawie, kapituła krakowska wybrała wikariuszem kapitulnym (tymczasowym rządcą) archidiecezji właśnie bp. Wojtyłę.

Decyzję tę potwierdził Paweł VI, mianując oficjalnie 13 stycznia 1964 niespełna 44-letniego hierarchę arcybiskupem metropolitą krakowskim. Ten sam papież powołał go w skład Kolegium Kardynalskiego 26 czerwca 1967 r.

Jako pasterz Kościoła krakowskiego kard. Wojtyła żywo interesował się swą archidiecezją, wizytując parafie, bierzmując (z ciekawostek bierzmował naszą nauczycielkę P. Krystynę Wątrobę, która wychowywała się w Gdowie, archidiecezja krakowska), zwołując synod itp., nie zaprzestając przy tym działalności naukowo-dydaktycznej jako profesor KUL-u. Brał też czynny udział we wszystkich sesjach Soboru Watykańskiego II.

16 października 1978 na konklawe w Kaplicy Sykstyńskiej w Watykanie 111 zgromadzonych tam kardynałów wybrało 58-letniego arcybiskupa krakowskiego 264. Biskupem Rzymu. Był pierwszym od 1523 r. nie-Włochem na tym urzędzie i pierwszym Polakiem i Słowianinem. Od tamtego czasu trwał najdłuższy w XX wieku i trzeci w historii (łącznie ze św. Piotrem, którego lata rządów w Kościele nie są jednak dokładnie znane) pontyfikat.

Jednocześnie pontyfikat Jana Pawła II był najbardziej rekordowym, i to pod wieloma względami, np. pod względem liczby podróży zagranicznych – 104 i odwiedzonych podczas nich krajów – 129, przemierzonych kilometrów – prawie 1,3 mln, przeprowadzonych beatyfikacji – 148 i kanonizacji – 51 oraz ogłoszonych podczas nich błogosławionych – 1343 i świętych – 482.

Już 13 maja 2005 r. ogłoszono decyzję nowego papieża, Benedykta XVI, by w przypadku Jana Pawła II odstąpić od wymaganego przez przepisy kościelne okresu 5 lat od śmierci danej osoby i rozpocząć jego proces beatyfikacyjny. Zarówno tempo w jakim wszczęto proces beatyfikacyjny jak i czas jego trwania – niespełna dwa lata od jego otwarcia – są absolutnym ewenementem w naszych czasach. 1 maja 2011 r. Jan Paweł II został beatyfikowany a 27 kwietnia 2014 r. – ogłoszony świętym.

Karol Wojtyła wielki człowiek, ale tylko człowiek. Podobnie jak każdy inny podlegał prawom fizyki, podatny na choroby, cierpienie. Ale dzięki temu nauczył nas jak przeżywać z godnością i sensem swoje choroby.

Poważne problemy zdrowotne papieża rozpoczęły się po zamachu z 13 maja 1981 roku. Co o tym świadczy? Przede wszystkim fakt, że wcześniej Jan Paweł II oraz kardynał i biskup Karol Wojtyła nie skarżył się na żadne większe dolegliwości lub przewlekłe schorzenia. Oprócz zapewne dość powszechnych i krótkotrwałych dolegliwości, które nie były warte kronikarskich wzmianek, źródła biograficzne wskazują, że Karol Wojtyła od czasów młodości był raczej w dobrej formie zdrowotnej.

Czynnie uprawiający sporty i turystykę, zahartowany i mogący pochwalić się silnym organizmem, prowadzący aktywny tryb życia – patrząc także od strony fizycznej – stanowił idealnego kandydata na biskupa, a później papieża. Gdy 16 października 1978 roku zakończyło się konklawe, mający 58 lat nowy papież Słowianin był mężczyzną w sile wieku, energicznym i żywiołowym, prowadzącym zdrowy tryb życia.

Zamach dokonany na placu Świętego Piotra przez Mehmeta Ali Ağcę spadł na sprawnie działający organizm papieża jak grom z jasnego nieba. Kule trafiły w jamę brzuszną, nie naruszając na szczęście głównej tętnicy i rdzenia kręgowego – narządów dość często uszkadzanych podczas strzałów i urazów mechanicznych w tej części ciała.

Jan Paweł II błyskawicznie przewieziony z Watykanu do słynnej rzymskiej kliniki Gemelli miał dość obfity krwotok i musiał stracić sporo krwi. Mniej groźne i dalekosiężne w skutki, choć zapewne bardzo bolesne były także rany w prawy łokieć i palec lewej ręki. Operacja jamy brzusznej trwała kilka godzin i zakończyła się sukcesem.

Jeszcze w nocy papież został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej. Stosunkowo też szybko, bo po nieco ponad trzech tygodniach od postrzału, opuścił szpital i szybko przeszedł pomyślną rehabilitację. Do końca roku co prawda nie odbywał już podróży apostolskich – zaczął je w lutym 1982 r. pielgrzymką do krajów Afryki Zachodniej, niemniej celebrował liczne liturgie, spotykał się z wiernymi podczas modlitwy „Anioł Pański” i tradycyjnych, środowych audiencji ogólnych w auli Pawła VI.

Mechaniczna rana jamy brzusznej, utrata sporej ilości krwi i poważna interwencja chirurgiczna na tym obszarze mogła wpłynąć na ogólne osłabienie stanu zdrowia pacjenta i spadek jego późniejszej formy fizycznej. Mogła być to cała paleta dolegliwości: od przewlekłego zmęczenia, po chroniczne dolegliwości układu pokarmowego, nieżyt jelit, bóle o charakterze neuralgicznym.

Przez całą dekadę lat osiemdziesiątych papież nie uskarżał się jednak zasadniczo na tego rodzaju dolegliwości. Rzadko i niechętnie wypowiadał się o samym zamachu, nie dzieląc się z mediami ani współpracownikami szczegółami objawów, które odczuwał po postrzale.

Kolejne alarmujące doniesienia na temat stanu zdrowia Jana Pawła II świat usłyszał w lipcu 1992 roku. Papież został przewieziony do szpitala i w trybie pilnym zoperowano mu jamę brzuszną. Początkowo podejrzewano, że mogą być to dalekie echa wydarzeń sprzed dekady, jednakże dość szybko poinformowano, że po prawej stronie jamy brzusznej, w okrężnicy (części jelita grubego) znaleziono guz wielkości pomarańczy.

Jan Paweł II miał się tuż przed operacją uskarżać na gwałtowne bóle brzucha. Badania histopatologiczne nie wykazały jednak cech złośliwości guza. Nic nie wiadomo także o tym, żeby po tym zabiegu papież był poddany stosowanej w leczeniu chorób nowotworowych radioterapii lub chemioterapii. Zapewne brak cech złośliwości guza sprawił, że ograniczono się do rutynowej obserwacji i regularnych badań kontrolnych.

W tym samym 1992 roku papież miał zdradzać pierwsze objawy choroby Parkinsona, charakteryzujące się drżeniem kończyn, w szczególności rąk oraz początkowo drobnymi zaburzeniami mowy. Niektórzy doszukiwali się ich już wcześniej, zauważając tego rodzaju zaburzenia podczas wizyty w Polsce w czerwcu 1991 roku. Niekiedy jednak tłumaczono drżące dłonie papieża wielkimi emocjami, chociażby podczas homilii wygłoszonej w Radomiu 4 czerwca 1991 roku, w której papież poruszył kwestię obrony życia nienarodzonych dzieci.

Znakami osłabienia organizmu Jana Pawła II były upadek ze schodów w listopadzie 1993 roku skutkujący zwichnięciem barku oraz złamanie kości udowej prawej nogi w kwietniu następnego roku. Te urazy znacznie ograniczyły wydolność ruchową papieża, który zaczął poruszać się wolniej i chodzić bardziej pochylonym. Po tych wypadkach zaczął też podpierać się laską.

W noc bożonarodzeniową 1995 roku Jan Paweł II po raz pierwszy od początku pontyfikatu nie odprawił pasterki w Bazylice Świętego Piotra. Jako przyczynę podano silną grypę, choć wiosną 1996 roku papież zapadł na poważniejsza infekcję układu pokarmowego z problemami trawiennymi i wysoką gorączką. Jesienią tego samego roku poddany został trzeciej już operacji jamy brzusznej i wycięciu wyrostka robaczkowego.

O ile po tej operacji, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, stan zdrowia papieża wydał się stabilizować, to jednak w czasie transmisji liturgii lub spotkań dawało się zauważyć, że dobiegający osiemdziesiątego roku życia Karol Wojtyła jest coraz słabszy.

W 1999 roku, podczas przedostatniej wizyty w Polsce, przewrócił się lub zasłabł w swoich apartamentach, czego efektem musiało być uderzenie w głowę. Wierni zobaczyli Jana Pawła II z plastrem w okolicach skroni. Po uroczystościach Wielkiego Jubileuszu w roku 2000 i podróży do Ziemi Świętej papież już bardzo rzadko był w stanie odprawić całą mszę świętą stojąc. Podczas spotkań oficjalnych zazwyczaj już przemawiał w pozycji siedzącej.

Wiosną 2003 roku biskupowi Rzymu dokuczał artretyzm i silne bóle kolan. W maju tego samego roku Jan Paweł II potwierdził w rozmowie z mediami, że cierpi na chorobę Parkinsona. Pod koniec roku powróciły dolegliwości jelitowe.

Papież przemawiał już z coraz większym wysiłkiem i miał narastające problemy z oddychaniem. Szczególnie było je widać podczas pielgrzymki do Lourdes w sierpniu 2004 roku. W lutym 2005 roku trafił do szpitala z niewydolnością oddechową i gorączką. Najpierw rozpoznano grypę i po tygodniu opuścił szpital, jednakże po około 14 dniach dolegliwości i duszności wróciły.

Jan Paweł II znów znalazł się w klinice. Wykonano tam pilny zabieg tracheotomii – otwarcia przedniej ściany tchawicy i wprowadzenia specjalnego przewodu do światła dróg oddechowych w celu umożliwienia dostępu powietrza do płuc bez udziału nosa, krtani i gardła. Papież po zabiegu opuścił szpital i po raz ostatni podczas niedzielnej modlitwy „Anioł Pański” pokazał się w oknie wiernym zgromadzonym na placu Świętego Piotra. Nie mógł już nic mówić, wymownie pokazał tylko na swoje gardło i krtań i pobłogosławił zgromadzonych.

31 marca 2005 roku Jan Paweł II doznał kolejnego pogorszenia stanu zdrowia. Pojawiły się infekcja dróg moczowych i objawy zapaści sercowo-naczyniowej, którym towarzyszyły gorączka i dreszcze sugerujące początek wstrząsu septycznego. Od razu zalecono pilny transport do szpitala, jednakże tym razem papież wyraźnie odmówił.

Było to równoznaczne z decyzją o odstąpieniu od uporczywej terapii. Do soboty 2 kwietnia w godzinach porannych Karol Wojtyła był przytomny. Gdy jeszcze raz zaproponowano szpital, miał wypowiedzieć słynne zdanie „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca!”. Po godzinie 19.00 zapadł w śpiączkę, a o 21:37 elektrokardiograf pokazał zakończenie akcji serca.

Jan Paweł II był z pewnością pierwszym papieżem rzymskim w dziejach, którego aktywność media pokazywały tak często, a dzięki telewizji mogli ją śledzić ludzie na całym świecie. Przedtem, przynajmniej w Polsce, papieże pojawiali się na ekranach w krótkich relacjach i migawkach.

To właśnie na ekranach mogliśmy zobaczyć, jak życie biskupa Rzymu zmienia się i zmierza ku ostatecznemu przeznaczeniu każdego człowieka. Jak ewoluuje od aktywnej, dynamicznej siły prezentowanej przez mężczyznę w kwiecie wieku, wielbionego i oklaskiwanego przez tłumy do osoby podeszłej w latach, słabnącej fizycznie i poważnie niedomagającej.

Wielu twierdzi, że były to swoiste rekolekcje, pomagające zrozumieć nie tylko właściwy sens czasu i przemijania oraz pozwalające nabrać szacunku dla osób starszych i chorych, ale także sens samego Kościoła, w którym dźwiganie krzyża cierpienia jest stałym elementem życia duchowego i drogi wiodącej ku zbawieniu.

Zapewne te doświadczenia miały wpływ na decyzję Jana Pawła II o ustanowieniu w Kościele katolickim Światowego Dnia Chorego, podjętą w 11. rocznicę zamachu w Watykanie, 13 maja 1992 roku.

W encyklice „Evangelium vitae” tak napisał on o sensie choroby i cierpienia: „W rzeczywistości bowiem każdy człowiek ich doświadcza i daremne jest, a ponadto błędne, przemilczać je czy też usuwać z pola uwagi. Należy raczej dopomóc każdemu w dostrzeżeniu ich głębokiej tajemnicy, ukrytej w tej konkretnej i trudnej rzeczywistości. Także ból i cierpienie mają sens i wartość, gdy się je przeżywa w ścisłej więzi z miłością, którą się otrzymuje i ofiarowuje” (pkt 97).

źródło: gosc.pl; pl.aleteia.org